Reklama
Gazetka promocyjna Drogerie Natura - Gazetka Drogerie Natura - ważna 01.03 do 31.03.2023
Reklama
Reklama
TRENDY diamenty z laboratorium Gdy w 1953 roku Marylin Monroe śpiewała „diamonds are a girl's best friend”, nie mogła zapewne wiedzieć, że na drugim końcu świata, w laboratoriach szwedzkiej firmy ASEA, powstają właśnie pierwsze diamenty syntetyczne. 70 lat później klejnoty wyprodukowane przez człowieka zaczynają szturmem zdobywać światowe rynki. Wyglądem i właściwościami nie różnią się od prawdziwych, mają za to jedną niezaprzeczalną przewagę — nikt nie nazwie ich krwawymii. 28 NATURA | marzec 2023 iament jest najtward- szym ze wszyst- kich występujących Wasczi cca LILLE — stąd też jego nazwa, wywo- dząca się od starogreckiego słowa adamas, oznaczające- go niezniszczalny. Powstaje ponad 100 kilometrów pod powierzchnią Ziemi w tem- peraturze przeszło 1000 stopni Celsjusza i ciśnieniu kilku gigapascali, a następnie wraz z magmą jest wyno- szony do złóż znajdujących się na znacznie mniejszych głębokościach. W 1772 roku Antoine Lavoisier odkrył, że stanowi najczystszą, krysta- liczną postać węgla. Od tego czasu trwały próby otrzy- mania tego drogocennego klejnotu w warunkach labora- toryjnych. Wyprodukowanie fot. unsplash.com/nirav navadia sztucznego diamentu zgłosili m.in. james Ballantyne Han- nay w 1879 oraz Henri Mo- issan w 1893 roku. W 1894 roku brytyjski pisarz H.G. Wells opisał w powieści „The Diamond Maker” metodę znaną dziś jako HPHT. Po- lega ona na wykorzystaniu wysokiego ciśnienia oraz temperatury, naczelną jej ideą jest więc odtworzenie warunków, które panują w głębi Ziemi i pozwalają siłom natury przekształcać węgiel w diament. Dokład- nie tak postąpił wspomniany Moissan, spalając w piecu węgiel drzewny oraz żelazo, a następnie schładzając sto- piony metal po to, by wytwo- rzyć ciśnienie. Późniejsze próby powtórze- nia eksperymentu z reguły kończyły się jednak niepowo- dzeniem. Przełom przyniosły dopiero lata pięćdziesiąte XX wieku, kiedy udoskonale- nie metody HPHT pozwoliło na zastosowanie jej do celów komercyjnych. Jako pierw- si w profesjonalny sposób diamenty wyprodukowali Szwedzi z firmy ASEA, a było to w roku 1953. Dwa lata póź- niej osiągnięcie to powtórzył amerykański koncern Gene- ral Electric. Jednak wczesne syntetyczne diamenty były dalece niedoskonałe i nie nadawały się do wykorzysta- nia w przemyśle jubilerskim. Ze względu na wyjątkową wytrzymałość stosowane były natomiast jako... materiał ścierny oraz tnący. DIAMENT Z LABO- RATORIUM ETYCZNY I EKOLOGICZNY Musiało minąć kilkadziesiąt lat, zanim rozwój technolo- gii i obniżenie kosztów pro- dukcji pozwoliły diamentom laboratoryjnym zaistnieć w branży jubilerskiej. Wartość tego rynku przekracza dziś 2 miliardy dolarów w skali całego świata. To wciąż ni- sza, ale szacuje się, że do 2035 roku globalna wartość sprzedaży może wzrosnąć kilkukrotnie, do nawet 15 mld dol. Na Zachodzie już dziś obserwuje się swego rodzaju modę na tego typu produkty, dyktowaną przede wszystkim względami ekologicznymi i etycznymi. — Przez wiele lat wydobycie naturalnych diamentów wią- zało się z krwawymi walkami, było wiele konfliktów o kon- trolę nad złożami, jak choćby ten w Sierra Leone, pokazany w głośnym filmie „Krwawy diament” z Leonardo DiCa- prio. Obecnie funkcjonuje na rynku certyfikat Kimberley, który potwierdza, że dany minerał pochodzi z obszarów nie objętych działaniami mili- tarnymi, co znacznie ukróciło patologie. Wciąż jednak aktu- alny pozostaje aspekt etycz- ny, związany z wykorzysta- niem dzieci oraz pracy nie- wolniczej w wielu kopalniach — mówią Aleksandra Kozyra i Paweł Bukiel, twórcy marki Loyly's, która jako pierwsza w Polsce ma w swojej ofercie diamenty wyłącznie synte- tyczne, przy zerowym udziale kopalnianych. — Poza tym duże znaczenie mają kwestie związane z ekologią. Dia- menty wydobywa się w kopal- niach odkrywkowych, gdzie do pozyskiwania minerałów używana jest m.in. woda pod dużym ciśnieniem. Efektem tego jest marnotrawienie ogromnych jej ilości, a także degradacja dużych połaci gleby oraz bardzo wysokie zużycie prądu. Do produk- cji diamentów stworzonych przez człowieka używa się kil- kadziesiąt razy mniej energii elektrycznej, co samo w so- bie stanowi o ich przewadze, nie mówiąc już o innych korzyściach dla środowiska naturalnego — dodają. Jako ciekawostkę można dodać, że wspomniany Di- Caprio, należący do grupy ak- torów najbardziej zaangażo- wanych ekologicznie, kilka lat temu zainwestował w ame- rykański start-up Diamond Foundry, zajmujący się „ho- dowlą” diamentów laborato- ryjnych. W tym przypadku nie są to jednak klejnoty stricte syntetyczne, lecz wytwarzane na bazie prawdziwych, trak- towanych jako swego rodzaju „Ziarno”. LABORATORYJNY CZY PRAWDZIWY? Diamenty laboratoryjne poja- wiają się w ofercie kolejnych firm jubilerskich, w tym także dużych i znanych graczy ryn- kowych. W Polsce jako pierw- szy z gigantów zdecydował się na ten krok Kruk, później również Yes. Na świecie ko- lekcję opartą na diamentach syntetycznych wypuściła duńska Pandora, początkowo na rynek brytyjski, a potem globalnie. Choć przez wielu przedstawi- cieli branży traktowane są co najwyżej jako substytut, firmy nie mogą nie brać pod uwagę realiów rynkowych. A te są takie, że coraz więcej osób, zwłaszcza młodych, zalicza- nych do pokoleń: millenial- sów oraz Z, stawia na pro- dukty wytwarzane w sposób ekologiczny i etyczny. Co wię- cej, z reguły są to konsumen- ci dysponujący znaczną siłą nabywczą i wyraźną skłon- nością do zakupów luksuso- wych, a więc perspektywiczni. TRENDY Błędem byłoby więc nie wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Diamenty laboratoryjne, nie dość że ekologiczne i etycz- ne, mają też inną zaletę — są tańsze. Nie diametralnie, ale różnica rzędu 30-40 procent przy kosztach zakupu biżute- rii, często liczonych w tysią- cach złotych, jest znacząca. Syntetyki, choć są wytwarza- ne w laboratoriach, mają te same właściwości chemicz- ne, fizyczne i optyczne co diamenty kopalniane, cechu- ją się też podobną, a niekiedy nawet wyższą jakością. — Bez bardzo specjalistycznej aparatury są nie do odróż- nienia. Kiedy po raz pierwszy zamówiliśmy taki diament, został wysłany do renomowa- nego ośrodka certyfikujące- go. Ku naszemu zdziwieniu, ośrodek przesłał nam go z powrotem wraz certyfika- tem diamentu kopalniane- go, podkreślono też, że ma bardzo wysoką jakość. Oczy- wiście certyfikat oddaliśmy, wskazując, że przekazany diament został stworzony w laboratorium. Pokazuje to jednak, jak zbliżone są cechy obu rodzajów diamentów — mówi Aleksandra Kozyra. Oczywiście w certyfikatach produktów, które trafiają do sprzedaży, jest wyraźnie za- znaczone, że diamenty są syntetyczne, niemniej nie ma szczególnych podstaw, by traktować je jako gorsze, bo nieprawdziwe. Tym bardziej, że wprowadzona w 2018 roku definicja amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu odnosi się nie do źródła klej- notu, lecz jego właściwości chemicznych. Innymi słowy, diament laboratoryjny to też diament. Piotr Brzózka NATURA | marzec 2023 29