Reklama
Gazetka promocyjna Drogerie Natura - Gazetka Drogerie Natura - ważna 01.05 do 31.05.2022
Reklama
Produkty w tej gazetce
Reklama
OD ŚRODKA W sytuacji, w której obecnie jeste- śmy, obserwujemy naszych najbliż- szych sąsiadów, osoby z Ukrainy, które potrzebują naszej pomocy i reagujemy na tę potrzebę w różny sposób. Zastanawiam się, czy nie jest przypadkiem tak, że w tej konkretnej sytuacji nasza potrzeba pomagania może wywodzić się z utożsamiania się z osobą poszukującą pomocy? Bliskie jest mi spojrzenie, że to, co teraz robimy jest powiązane z tzw. pamięcią transgeneracyjną, czyli odziedziczoną po naszych dziadkach pamięcią ich do- świadczeń wojennych. Warto zauważyć, że jesteśmy tym pokoleniem, które miało okazję usłyszeć bezpośrednio od naszych dziadków czy pradziadków opowieści o ich przeżyciach z czasów wojny. Słucha- jąc ich mogliśmy obcować bezpośrednio z emocjami nieustannie towarzyszący- mi tym osobom, które bezpośrednio doświadczyły codzienności wojennej. Dla porównania — nasze dzieci mogą już nie mieć takiej możliwości i będą o tych wydarzeniach dowiadywać się wyłącznie Od nas, z książek czy filmów. Fakt, iż zde- cydowana większość z nas miała okazję obcować z emocjami naszych dziadków opowiadających o wojnie, może mieć niebagatelny wpływ na to, co teraz robimy dla naszych sąsiadów. Mam wrażenie, że teraz pamięć doświadczeń wojen- nych i traum może odzywać się w nas i skłaniać do tego, żebyśmy pomagali na tak dużą skalę. Przecież poziom mobili- zacji Polaków w pierwszych dniach wojny wywołał podziw w wielu innych krajach świata. Nie wspominając o tym, że my sami byliśmy zaskoczeni poziomem nie- sionej pomocy i tym, jak bardzo zmobili- zowaliśmy się, by wspierać mieszkańców Ukrainy. Poziom niesionej przez Polaków pomocy zaskakuje pozytywnie cały świat. Natomiast idąc o krok da- lej, biorąc pod uwagę, że medal ma zawsze dwie strony — czy zdarza się tak, że udzielamy pomocy również kosztem nas samych i czy możemy mówić o sytuacjach, w których ta dobra, wynikająca z potrzeby serca 34 NATURA | maj 2022 pomoc może się „wynaturzyć”, czyli zamiast być czymś pozytywnym, stać się negatywna? Tak. Warto zwrócić uwagę, że niektóre osoby mają w sobie zdecydowanie więk- szą i silniejszą potrzebę niesienia pomo- cy. Wynika to z wielu różnych czynników. W psychologii mówi się m.in. o osobowo- ści altruistycznej. Ktoś, kto ma taką oso- bowość, obdarzony jest cechami, które predestynują go do tego, żeby pomagać. Ale to, że pomagamy, może wynikać też z naszych własnych doświadczeń czy szeregu innych cech i predyspozycji, które posiadamy. W mojej codziennej praktyce terapeutycznej spotykam się z osoba- mi, które mają problem z postawieniem ważnej granicy. Mam tu na myśli rozgra- niczenie pomiędzy pomaganiem, które jest moją potrzebą a pomaganiem, które jest moim przymusem. Jeśli pomagam, bo tego potrzebuję, to znaczy że robię to w zgodzie ze sobą, bazując na umiejęt- nościach, wiedzy czy innych zasobach, które posiadam. Jednak jeśli robię to, bo uważam, że tak trzeba, bo inni tak robią, albo z obawy, że będę czuć się winny i pełen wyrzutów sumienia jeśli tego nie zrobię, to może oznaczać, że pomagając nadwyrężę swoje zasoby i zaniedbam siebie. Nierzadko jest tak, że osoby, które pomagają, nie robią tego z tzw. potrzeby serca, lecz tylko dlatego, by zaspokoić innych i wyciszyć własny lęk. W momen- cie gdy ktoś nie ma wglądu w to, dla- czego pomaga, może się w tym zatracić i - mówiąc kolokwialnie — „spalić” w tym pomocowym działaniu. Czyli oznacza to, że pomaganie może być też wypalające i destrukcyjne? Jak najbardziej. Dobrze to widać u osób, które mają tzw. wysoki poziom kontroli związany z powinnością kontrolowania wszystkiego, co się wokół nas dzieje. Obserwując z boku taką osobę możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z kimś bardzo uporządkowanym, za- wsze przygotowanym, dającym sobie ze wszystkim radę, perfekcyjnie odnajdują- cym się w każdej sferze życia. Natomiast za tym porządkiem i perfekcjonizmem nierzadko kryje się mnóstwo nieprzepra- cowanego lęku. To właśnie lęk powodu- je, że osoby takie przedkładają potrzeby innych przed swoje i trudno im postawić zdrową granicę między potrzebą a przy- musem pomagania. Czy w takich przypadkach pomaganie może stać się po prostu „tematem zastępczym” wskakując na piedestał, pojawiając się w naszym centrum zainteresowania, co pozwala nam na to, byśmy nie myśleli o innych, często znacznie poważniejszych problemach? Jest to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz w sytuacjach, gdy pomaganie ma charakter ucieczkowy. Nasze działa- nia pomocowe mogą wtedy służyć temu, żebyśmy mogli zagłuszyć własne lęki. Wówczas spychamy siebie na margines i skupiamy się na innych z przekona- niem, że tak właśnie powinno być. Fakt, iż pomaganie jest społecznie akcepto- wane, a wręcz nagradzane, ułatwia nam wejście na taki tor myślenia i potęguje w nas przekonanie, że zajmowanie się życiem innych jest działaniem pożąda- nym. Nie jest to jednak nigdy prawdziwe rozwiązanie problemu. Takie zachowanie jedynie spycha problem na bok i powo- duje, że skupiamy się na czymś innym niż powinniśmy. Warto jednak pamiętać, że jeśli u podstaw naszych zachowań po- mocowych leży właśnie taki mechanizm ucieczkowy, to trudno nam będzie uciec od uczucia, że jednak coś jest nie tak. Ten brak spójności między tym, co robimy a tym, jak się z tym czujemy może dawać nam o sobie znać jako poczucie braku spełnienia lub nieszczęścia w życiu. Co możemy zrobić, żeby pomagać mądrze w tej sytuacji, w jakiej znaj- dujemy się obecnie? Jest jedna wskazówka, jakiej chciałabym udzielić zarówno osobom, które podjęty się goszczenia uchodźców pod swoim dachem, jak i większości ludzi, którzy po- magają lub zastanawiają się, czy pomóc i jak pomóc. Ten punkt wyjścia, od które- go warto zacząć, to skontaktowanie się ze sobą i wsłuchanie się w wewnętrzny głos własnych POTRZEB. Pamiętajmy bowiem,